7th Heaven - maseczka z minerałami z Morza Martwego

25 marca

O marce 7th Heaven czytałam wielokrotnie, pozytywne opinie pojawiały się zarówno na portalach poświęconym kosmetykom, jak i na blogach. Chciałam osobiście przekonać się o działaniu ich maseczek do twarzy. Kilka z nich otrzymałam w formie upominku na Spotkaniu Blogerek w Augustowie. O dziwo marka w swojej ofercie oprócz maseczek do twarzy posiada również maski do włosów oraz stóp.
Na pierwszy rzut poszła maseczka z minerałami z Morza Martwego. Dlaczego właśnie ta? Bardzo lubię kosmetyki, z tego typu minerałami. Głównym zadaniem maseczki jest usunięcie zanieczyszczeń, odblokowanie porów oraz pozostawienie skóry czystej i miękkiej. Efekt ten możemy zawdzięczać zawartości głęboko oczyszczających minerałów z Morza Martwego. W składzie znajdziemy również sól z Morza Martwego, wodorosty morskie oraz lawendę. Maseczka przeznaczona jest dla osób mających cerę mieszaną oraz tłustą.
Produkt stosujemy raz w tygodniu. Aplikacja maseczki jest banalnie prosta:
1. Opłukujemy twarz letnią wodą, aby otworzyć pory. Delikatnie osuszamy.
2. Rozprowadzamy maskę na twarz oraz szyję, omijając okolicę oczu.
3. Maseczkę trzymamy na twarzy 15 minut.
4. Po upływie określonego czasu spłukujemy wodą i delikatnie osuszamy twarz. Podczas spłukiwania delikatnie masujemy twarz, dzięki czemu pobudzimy mikrokrążenie. 
Maseczkę otrzymujemy w formie tradycyjnej saszetki o pojemności 20g. Przyznam szczerze, że nakładając maskę tylko na twarz (nie lubię nakładać maseczki na szyję), zostało mi jej na tyle dużo, że spokojnie wystarczy na jeszcze jedną aplikację. To duży plus w przypadku maseczek kupowanych w saszetkach. Zapach bardzo przypadł mi do gustu, zdecydowanie dominują tu minerały z Morza Martwego. Maseczkę nakładałam palcami, tak mi jest po prostu wygodniej, ale równie dobrze, możemy rozprowadzić ją specjalnym pędzlem. Aplikacja jest przyjemna, kosmetyk jest na tyle gesty, że nie ścieka Nam z twarzy. Łatwo rozprowadza się po skórze. Bałam się, że jak na dość krótki czas trzymania maski, nie zastygnie na tyle mocno, na ile powinna. Myliłam się, po nałożeniu maseczki na twarz, ścina się bardzo szybko, tworząc na Naszej skórze skorupę. Ze zmyciem produktu nie ma najmniejszego problemu, mimo wcześniej wspomnianej skorupy kosmetyk szybko i łatwo usuniemy z twarzy. 
Efekt jaki uzyskałam bardzo mi odpowiada. Obawiałam się, że skóra będzie zbyt przesuszona, nic bardziej mylnego. Maseczka ładnie zmatowiła moją skórę, bez zbędnego wysuszenia oraz podrażnienia. Czułam bardzo dobre oczyszczenie, gładkość oraz to co mnie bardzo zaskoczyło - wyraźnie zwężone pory. 

Cieszę, się, że już przy pierwszym użyciu maseczki 7th Heaven jestem zadowolona z jej działania. Mam nadzieję, że pozostałe produkty będą równie skuteczne. Nie trzeba wychodzić z domu, aby móc się zrelaksować. Wystarczy bardzo dobry produkt i 15 minut dla siebie, aby poczuć się świeżo i przyjemnie.  

Zobacz również

0 komentarze

Pisząc komentarz na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.

Facebook

Instagram