5 rzeczy, którymi zaskoczyło mnie moje dziecko

09 kwietnia

Tak to już jest z dziećmi, że potrafią nas zaskoczyć nawet w najmniej oczekiwanym momencie. Jeśli jeszcze tego nie przeżyliście to uwierzcie mi czeka Was to szybciej niż Wam się wydaje ;) Tysiąc myśli przejdzie Wam wtedy przez głowę "Ale jak to?", "Jak on/ona na to wpadł/wpadła?" i najważniejsze pytanie "Co czeka mnie następnym razem?". Jak na swoje niespełna 3 lata życia Madzia zaskoczyła mnie kilka jak nie kilkanaście razy. Gdybym opisała je wszystkie na pewno więcej bym Was tutaj nie zobaczyła, więc ograniczę się do pięciu ;) 


1. Przesypianie całych nocy. Od zawsze wyobrażałam sobie, że bycie świeżo upieczoną mamą związane jest z nieprzespanymi nocami i worami pod oczami przez następny dzień. I tak było i u nas, do pewnego (jak się później okazało pamiętnego do dziś) weekendu. 23-25 listopad 2012 roku. Tak, tak śmiejcie się ze mnie, ale ja naprawdę mam pamięć do dat :) Podczas wyżej wymienionego weekendu mój małżonek przebywał na szkoleniu. I gdybym tylko wiedziała, (być może jest to cudowny zbieg okoliczności) że taki weekend odmieni życie młodej mamy na zawsze, osobiście spakowałabym męża wcześniej i wysłała gdziekolwiek. Wtedy wówczas moje cudowne, 4-miesięczne dziecko pierwszy raz przespało CAŁĄ noc! Pomyślałam sobie wtedy "Owszem, zdarzyło się raz, ale nie przyzwyczajaj się". Ale ja się przyzwyczaiłam, ponieważ te noce trwają i trwają do dziś :)

2. Smoczkowy rozwód. Nie mam nic przeciwko temu cudownemu wynalazkowi. Uspokaja, relaksuje, pomaga zasnąć. Ale w granicach rozsądku! Kiedy Madzia używała smoczka tylko do zasypiania, wszystko było w porządku, ale kiedy Pan Smoczek był używany nagminnie np. do oglądania bajek, zapaliła mi się czerwona lampka. Może niesłusznie, ale jako niedoświadczona mama uważałam, że czas zareagować. Nie obyło się bez pomocy mężo-taty, który stwierdził, że jak pozbyć się smoczka to raz a konkretnie. Zaopatrzeni w zapasowy smoczek, dokonaliśmy "lekkiej" deformacji starego smoczka. Z delikatnym (czyt. wielkim) zdenerwowaniem czekałam na pierwszą przepłakano-krzyczącą noc. I tak mogłabym czekać na nią do dziś, ponieważ Madzia po dokładnym obejrzeniu swojego smoczka stwierdziła, że jest "Pe" i najzwyczajniej w świecie, przytulając swoją ulubioną maskotkę "Mu"... zasnęła o.O No cóż od dziś mówcie na mnie Matka Panikara! I tak oto moje 1,5 roczne dziecko pożegnało się ze smoczkiem bez krzyku, płaczu i lamentu a ja zostałam po raz drugi nie zaskoczona a zszokowana! 

3. Skarpetkowy problem. Pisałam Wam wcześniej, że Madzia jest bardzo pomocna w domu i że sama od dawna włącza pralkę (przy mojej obecności). No ale jak przystało na prawdziwą "praczkę" trzeba też to pranie wywiesić. I tu oczywiście pierwsza pojawia się Madzia :) Cóż za zaskoczenie :P Dawno, dawno temu podczas wyżej wymienionych prac domowych Madzia zaczęła mówić "Mama, Tata, Ja". Dziecko, jak to dziecko różne rzeczy mówi i dopiero po którymś z kolei ubraniu załapałam, że Ona podając mi ubrania po prostu mówi czyje to jest o.O He, he fajnie! Dopóki chodziło tylko o bluzki czy swetry. Ale żeby dwulatka rozróżniała skarpetki?! Białe z napisem lub jedynie z jakimś wzorkiem. Czarne bez żadnych napisów! Dziecko moje drogie - Chapeau bas! Rozumiecie chyba, że od tamtej pory problem parowania skarpetek w naszym domu nie istnieje :) 
4. Puzzle, puzzle, puzzle. Wiecie, że Madzia to puzzlowy potwór. Każde nowe układanki pochłania w ciągu kilku chwil. Nie muszę chyba wspominać o tym, jak pokaźna jest nasza kolekcja. Ale o tym ile elementów moje dziecko potrafi ułożyć to już wspomnę. Bardzo, bardzo cieszyłam się, kiedy Madzia potrafiła ułożyć obrazki składające się z 24 czy 30 elementów. Później przyszedł czas na takie 50-tki. Pewnego dnia (kiedy Madzia miała około 28 miesięcy) kochany tatuś wpadł na genialny pomysł, żeby kupić dziecku puzzle mające tych elementów 100! I na których pudełku wskazany wiek to 5+. Heloł?! Przecież na sam widok tylu elementów może głowa zaboleć, ale nie Madzię. Na początku z naszą pomocą układanie szło szybko i sprawnie. Z każdym dniem nasza pomoc zdawała się być zbędna i po około 2-3 miesiącach puzzlomaniaczka Madzia radziła sobie sama! Pełna skupienia, cierpliwości poświęcała godzinę lub dwie i siedziała, układała element po elemencie. I jak tu nie być zaskoczoną :)
5.Dzielenie się wszystkim. Z tej umiejętności jestem chyba najbardziej dumna. Madzia jako jedynaczka (póki co :P) potrafi i co najważniejsze chce się dzielić wszystkim i ze wszystkimi. Zaczynając od zabawek na placu zabaw a kończąc na jedzeniu. I choćby miała ostatnią czekoladkę czy żelka ZAWSZE odda go drugiej osobie :) I dopiero później zdziwi się, że sama już nic nie ma ;) 

Zobacz również

0 komentarze

Pisząc komentarz na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.

Facebook

Instagram