Przed nami najbardziej chorowity okres w roku. Jesień i zima to czas kiedy rodzice z niepokojem patrzą na choroby dzieci. Wirusy przynoszone z przedszkola, szkoły czy pracy sprawiają, że chorują całe rodziny. Jeszcze kilka lat temu nas też rozkładało przeziębienie w komplecie. Na szczęście znalazłam sposób, dzięki któremu chorujemy zdecydowanie mniej, a jeśli już to przechodzimy to bardzo łagodnie.
Miód to według mnie najlepsze naturalne lekarstwo. Jest wytwarzany z nektaru kwiatowego. Pszczoły po zebraniu nektaru przenoszą go wraz z enzymami do ula, gdzie jest dalej przetwarzany. Enzymy, które zostały wprowadzone do nektaru mają za zadanie rozłożyć cukry złożone na proste. Po zebraniu miodu zostaje on najczęściej umieszczony w szczelnych słoikach. Miód może być ciekły, ale również skrystalizowany, czyli gęsty. Jest to naturalny proces.
Miód ma właściwości bakteriostatyczne, przeciwgrzybicze i wzmacniające organizm ze względu na występujące w nim przeciwutleniacze. Wykazuje działanie przeciwzapalne, zawiera nadtlenek wodoru, który oczyszcza skórę i dzięki temu miód przyspiesza gojenie ran. Dodatkowo wykorzystywany jest jako naturalny antybiotyk i w wielu domach panuje przekonanie, że warto jeść miód przy leczeniu chorób infekcyjnych. Stosowanie miodu jest ważne w chorobach układu oddechowego, leczy chrypkę, kaszel, suchość i ból gardła. Wskazuje się też na jego działanie uspokajające i rozkurczowe oraz że działa oczyszczająco na organizm.
W naszym domu najczęściej dodajemy miód do herbaty. Pijemy go praktycznie od sierpnia do kwietnia czy maja. Co roku uzupełniam zapasy słoiczków. W tym roku zdecydowałam się na produkty pochodzące ze sklepu Rodzinna Pasieka. To co mnie przekonało to różne rodzaje miodu, w tym smakowe oraz różne gramatury. Każdy z naszej rodziny ma swój ulubiony smak miodu: Marysia uwielbia miód z mango, Magda z pomarańczą, Paweł z maliną a ja z rokitnikiem. To pierwszy rok kiedy zdecydowałam się na miody smakowe i już wiem, że nie ostatni.